Uwaga!

Obserwatorzy

23 września 2013

Rozdział IV: Sam się niedługo dowiesz..

-Skąd tak dobrze mnie znasz.? Przepraszam, ale nie przypominam sobie ciebie w moim życiu.
-Bo nigdy w nim nie byłem. Dopiero od tygodnia zacząłem się tobą interesować, gdy zobaczyłem jak potrafisz zmienić się w ogromnego wilka. I do tego, białego.. Myślałaś kiedyś co może oznaczać kolor twojej sierści.? Bo wiesz, są rude, czarne, szare ale rzadko spotykane białe. Ciekawe od czego to zależy.. Nie ciekawi cię to..?
-Dlaczego tak szybko zmieniasz temat..?-spytałam z ciekawości, jak dla mnie on był podejrzanym człowiekiem...
***
-Wydaje ci się, po prostu zżera mnie ciekawość..- uśmiechnął się lekko
Spojrzałam na niego spod brwi. Nie wyglądał na szczerą osobę. A może mi się wydaje..? Znam go od.. kilku godzin..
Wichura za oknem nie dawała odporu. Bez przerwy było słychać odgłosy wiatru lub przedmiotów obijających się o ściany domu. Trwała już dobre pięć minut, więc niedługo zakończy się ta męka. Po chwili usłyszałam huk spadających drzwi i pisk bólu Saphiry. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było Beau, jak i psa. A przecież przed chwilą byli koło mnie..! Pobiegłam na korytarz, gdzie słyszałam krzyk pomocy mojej przyjaciółki. Drzwi rzeczywiście leżały na ziemi, lecz Saphiry ani śladu. Zajrzałam do salony. Tam napotkałam obydwóch. Psa leżącego na kanapie, śledzącego każdy ruch Beau. Co ten za to przyglądał się każdemu skrawku ciału poszkodowanej. Nie mogłam uwierzyć w szczęście które mnie teraz spotkało. Gdyby nie on, zapewne już bym nie żyła, lub leżała gdzieś i umierała. A tak..? Mam wywalone z niewiadomych przyczyn drzwi wejściowe, mój pies nie wiem czy jest ranny... Ale jednego jestem pewna: ten młody wampir, jeśli nie ma gdzie się podziać to już tu mieszka. Rodzice na pewno będą kazać mu zostać. Może nawet lepiej dla mnie. Może to właśnie on zrozumie mój charakter, którego sama nieraz nie mogę pojąć..?
-Cała i zdrowa, a bynajmniej tak się wydaje.-uśmiechnął się lekko i pogłaskał psa po pysku.Odwrócił się w moją stronę-kontaktujesz jeszcze.? Nad czym tak rozmyślasz.?
-Niczym.. Sam się niedługo dowiesz.- uśmiechnęłam się lekko i podbiegłam do drzwi, które aktualnie leżały na ziemi
-Wichura..-spojrzałam pytającym wzrokiem na chłopaka- Może jeszcze ja je specjalnie wywaliłem..?!-wywróciłam oczami
Usiadłam znów na kanapie czekając cierpliwie na rodziców. Niestety jak na razie nie mieli zamiaru przyjeżdżać. Patrzałam się ciągle w jeden punkt. Wiem tylko tyle, że Saphira leżała mi na kolanach a Beau na wprost mnie w fotelu rozmyślał nad czymś.
W końcu po godzinie przyjechali. Pierwszy z auta wyszedł Louis. Na jego twarzy malowało się przerażenie, które ciągle wzrastało. Nie mógł się nadziwić co się tu stało. Następnie jak dżentelmen powolnymi ruchami otworzył drzwi Pearl. Kobieta z początku nawet nie zauważyła, że może już wyjść z auta. Była za bardzo zszokowana. Dopiero po chwili opuściła samochód i jak najszybciej pobiegła do mnie. Zajęło jej to zaledwie sekundę. Gdy mnie zobaczyła nie ukrywała radości. Zaczęła mnie przytulać i całować po czole, policzkach. Na początku nie zwracała uwagi na Beau, lecz gdy spojrzałam na niego zachowanie Pearl zmieniło się. Zaczęła bić chłopaka gdzie tylko popadnie. Chciałam im przeszkodzić, jakże te ich miłe poznanie siebie. Niestety w swoim wątłym ciele człowieka nie mogłam nic zrobić. Na początku chciałam zawołać Louisa, lecz po krótkim zastanowieniu zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Gdybym wróciła z pomocą, chłopaka by już nie było.
Stanęłam pomiędzy nimi w postaci wilka ostrzegawczo warcząc. Mamo przestań.!- powiedziałam myślami do Pearl- Życie mi uratował..?! Spojrzałam wyczekująco na kobietę. Stanęłam znów na dwóch nogach widząc, unormowanie się sytuacji. Po chwili stanął koło mnie Louis, uśmiechnięty od ucha do ucha. Zapewne wyczuł nastawienie obydwóch. Mój tato ma niezwykły dar. A mianowicie potrafi wyczytać z człowiek co czuje. Wie gdy ktoś się czegoś boi, gdy się nudzi, czy gdy ma ochotę zabić osobę przebywającą w pobliżu, tak jak Pearl Beau.
-On jej nic nie zrobił. To wszystko jest wynikiem trąby powietrznej.
-Beau przyniósł Ruby z lasu, gdy ta nie mogła się ruszyć.-powiedziała pod nosem mam- Oddaj pamiętnik mojej córce-spojrzałam zdziwiona na Pearl- Chciał się dowiedzieć czy aby na pewno jesteś wilkołakiem..
-.. wilkiem..!!-przerwałam matce w zdaniu- Pamiętaj, wilkiem..-powiedziałam spokojniej
-Wilkiem a my wampirami.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz